środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 2 ,, Kebab"

Zaczerpnęła haust świeżego powietrza dolatujący do Niej prosto z morza. Wyciągnęła swoje zgrabne nogi na krzesło po drugiej stronie stolika, tym samym delektując się gorącem lipcowego słońca. Przymknęła powieki skromnie się uśmiechając. Tak, jakby poczuła, że w końcu jest dobrze, że przez tą chwilę może czuć się zupełnie wolno i swobodnie. Ten relaksujący, aczkolwiek chwilowy odpoczynek przerwał Jej kelner:
- Proszę, Twój kebab. – powiedział podając Jej bułkę ze smakołykami. Dziewczyna otworzyła swoje niebieskie oczy ponownie zaciągając się zapachem chłopaka. Zdjęła nogi z krzesła prostując się i odbierając zamówienie.
- Dzięki. – parsknęła . – Ile płacę?
- Dychę. – odpowiedział spoglądając na Nią swoimi zielonymi tęczówkami. Wyjęła z kieszeni wszystkie drobne kładąc mu je na tacę. – Dzięki i smacznego. – rzucił wysoki, opalony brunet.
- Nie przeliczysz ? – zapytała zdziwiona.
- Wierzę Ci.
- Na jakiej podstawie? Przecież się nie znamy.- syknęła lekko oburzona.
- Ale możemy się poznać i to jakoś daje mi wiarę, że nie jesteś oszustką. – powiedział. – Za piętnaście minut kończę zmianę. Zaczekasz za Mną i pójdziemy na spacer? – zapytał trochę bojąc się odpowiedzi.
- No jeśli już tak bardzo chcesz. I tak nie mam lepszego zajęcia. – rzuciła z powrotem zajmując miejsce na krześle. Wzięła ze stolika plastikowy widelec zajadając się posiłkiem serwowanym przez kelnera. Kilka minut później miała już puste ręce.

- Szybko Ci to poszło. – rzucił zielonooki chłopak.
- Tobie też. – syknęła .
- No tak, urwałem się trochę wcześniej. Nie chciałem żebyś musiała czekać. – rzucił.
- Nie ma problemu . – zaśmiała się.
- A tak w ogóle. - jestem Krystian – dokończył wyciągając w Jej kierunku dłoń.
- Ładnie. Ja mam na imię Kamila.odpowiedziała odwzajemniając uśmiech i ujmując jego dłoń. Jego gładka skóra i gorąc ciała, które zdążyła poczuć lekko przejeżdżając Jego rękę, sprawiły że momentalnie dziewczyna poczuła w brzuchu motylki.
- Czym się interesujesz? - zapytał lekko speszony. Nie znalazł innego tematu do rozmowy.
- Gram w siatkówkę, słucham rapu, czytam książki, imprezuję. Jest wiele takich rzeczy, ale nie znamy się, dlatego Ci ich nie ujawnię.
- Jak tam chcesz. – rzucił wkraczając na piaszczystą plażę. Kiwnął ręką do chłopaków, którzy kilkadziesiąt metrów od Nich szaleli na Jej wymarzonych rowerach.
- Kumple? – zapytała .
- Tak, z tej samej klasy nawet i niestety. – dodał słodko przygryzając wargę i kierując wzrok w Jej stronę. Ruszyła w kierunku drewnianej poręczy, po czym ze wzrokiem rzuconym na morze oparła się cicho wzdychając. Podszedł do Niej opierając się dłońmi o Jej ciało. Byli na tak doskonałej bliskości, że tylko sekunda dzieliła ich połączenia warg. Gdy nagle z prawej strony podjechali ‘ rowerzyści ‘.
- Kogo Ty znowu wyrwałeś w tej swojej robocie, co ? – rzucił jeden z Nich poklepując Go po plecach.
- To ja już będę lecieć. – rzuciła Kamila omijając szeroko ich wszystkich.
- Zaczekaj! – usłyszała za sobą. Mimo wszystko i tak się nie zatrzymała. – Stój!
- Czego chcesz do cholery? – krzyknęła odtrącając Go od siebie. – Jestem kolejną laską, którą wyrwałeś jako kelner? Kolejną zabawką, dziewczyną do łóżka? Nie ten adres, kolego. – rzuciła dalej idąc w swoją stronę. Szli tak przez całe miasto , aż w końcu znaleźli się na Jej osiedlu.
- Idź już. – syknęła odwracając się do Niego.
- Chcę Ci tylko powiedzieć, że to nie tak.. – zaczął próbując się tłumaczyć.
- Ty już nic lepiej nie mów. – rzuciła próbując odejść. Złapał Ją za dłoń energicznie przyciągając do siebie. Pocałował Ją w policzek, po czym szepnął na ucho krótkie ‘ do zobaczenia ‘ . Kamila nie była zadowolona z tego incydentu, dlatego nie uśmiechnęła się ani też nic nie odpowiedziała Mu na pożegnanie. Miała tylko nadzieję, że już nigdy więcej Go nie spotka. Możliwe, że zareagowała zbyt pochopnie.
-Tak jestem po prostu przewrażliwiona...- mówiła sobie w duchu. - nie radzę sobie z tym. Staje się oschła, niemiła i egoistyczna. Muszę odetchnąć.


Zamknęła za sobą drzwi domu . Odstawiła torbę i weszła do kuchni. Była idealnie, bogato urządzona tak jak cały dom. Co z tego jeśli wszędzie walały się butelki ojca śpiącego na kanapie w salonie . Matki jak zwykle nie było. Co to za rodzina bez domowników.

1 komentarz:

  1. Kolejny naprawdę wspaniały rozdział.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    Pozdrawiam.
    A.Wiktoria ;3

    OdpowiedzUsuń

Czekam na opinie