Kamila-z pozoru miła dziewczynka, cicha, zgrywająca zamkniętą w sobie, w
końcu otwarła się na ludzi, ukazując swoje oblicze. Niska brunetka ,
wygadana i czasem pyskata siedemnastolatka z masą problemów na głowie.
- Kama !- krzyczała Monika, jedna z jej przyjaciółek.-Kamila !-
powtórzyła starając się podbiec do niej . Szła nierównym chodnikiem w
swoich czarnych reebokach , szarych baggy i niebieskim luźnym t-shircie.
W jednej ręce niosła puszkę chłodnej Pepsi, w drugiej telefon, na
którym produkowała kolejnego sms’a.
- Kamila- wydarła się już z całej siły, tym razem doganiając Ją i chwytając za ramię.
- Co jest? – zapytała przestraszona wyjmując z uszu słuchawki.
- Wołam Cię od kilku dobrych minut.
- Sory, nie słyszałam. O co chodzi ?
- Gdzie idziesz? – zagadała dotrzymując Jej towarzystwa.
- A gdzie Ja mogę iść, co ? – syknęła lekko podenerwowana. –
Przecież nie pójdę do domu, żeby znów patrzeć na walące się butelki po
wódce. Żeby wąchać ten nadmiar alkoholu wirujący w powietrzu. Żeby
sprzątać syf, jaki zostawia po sobie ojciec. Mamy i tak nie ma. Zapewne
siedzi w swoim gabinecie i przyjmuje kolejnych, niby chorych pacjentów. –
rzuciła popijając zaschnięte gardło colą.
-Na imprezę idę przecież.Idziesz ze Mną? – powiedziała pytająco.
Skinęła głową na znak, że się zgadza. Gdy obje już się zbliżały do
wyznaczonego przez Kamilę miejsca z daleka zobaczyli już Mikiego,
Jokera, Paulę i Odiego. Podeszły, witając się i dosiadając na ławce.
Przed chwilą zakupiona paczka L&M’ów niebieskich zaczęła otwierać
się w rękach Kamili . Poczęstowała pozostałych , po czym zaciągnęła się
kolejną dawką nikotyny.
- No to co impreza czeka. -rzuciła
Na Mnie czas, fizyka czeka. – rzucił Joker.
- Na Mnie gegra . – odpowiedziała Paula. Reszta ekipy rozsypała się po kolei z wielu innych powodów.
- Ja jeszcze chwilę posiedzę. – rzuciła Kamila patrząc na innych.
- W takim razie do zobaczenia jutro rano. – rzuciła Monika machając
ręką. Kamila odpaliła jeszcze jednego papierosa zatapiając głowę w
swoich bezgranicznych przemyśleniach. Po kilku minutach skończyła i
zgasiła peta na boku ławki. Wstała i ponownie wkładając słuchawki w uszy
ruszyła przed siebie. Wiedziała, że do domu o tej porze nie ma po co
wracać. Nawet na obiad nie miała co liczyć. Przeliczyła drobne w swojej
kieszeni, doliczając się marnych dziesięciu złotych. Postanowiła iść do
budki z kebabami mieszczącej się niedaleko molo. Na ulicach miasta
słońce piekło do ponad 30 stopni. Wczasowicze i ludzie przechadzający
się wtedy tą samą ulicą, co ona, ubrani byli w krótkie spodenki i
przewiewne bluzki, dlatego Jej baggy i reeboki poza kostkę wywoływały
dziwne spojrzenia . Mimo to , w końcu dotarła na miejsce. Zajęła sobie
stolik w cieniu przyglądając się mijającym Ją ludziom. Po kilku minutach
podszedł do niej kelner. Wysoki, nieźle opalony brunet, o typowo
zielonych oczach.
- Co podać? – zapytał .
- Kebaba w bułce, z sosem czosnkowym, bez papryki, tylko żeby ciepły był. – rzuciła.
- Jakie wymagania. – odpowiedział szeroko się uśmiechając.
- Podobno klient, nasz Pan. Także wiruj do kuchni i złóż to marne zamówienie. – syknęła mierząc Go od góry do dołu.
- Jasne. Już się robi. – powiedział odchodząc. Pozostawił po sobie
zapach wspaniałych perfum, którymi Kamila niesamowicie się
zafascynowała.
Nieźle się zapowiada! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i oczywiście dodaję do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A.Wiktoria ;)